Świadectwa » Wołanie o miłosierdzie - Nadzieja i Życie (25/2002)

Wołanie o miłosierdzie

 

Z dumą wspominam dzień 22 maja 1995 r., kiedy to na Wzgórzu Sarkandrowskim w Skoczowie, Piotr naszych czasów - Jan Paweł II, odprawił Mszę św. ku czci świętego Jana Sarkandra. W głoszonej wówczas homilii Ojciec Święty wołał: “Nasza Ojczyzna stoi przed wieloma trudnymi problemami społecznymi, gospodarczymi, a także politycznymi. Podstawowym problemem pozostaje sprawa ładu moralnego. Ład jest fundamentem życia każdego człowieka i każdego społeczeństwa. Dlatego Polska woła dzisiaj nade wszystko o ludzi sumienia. Być człowiekiem sumienia, to w każdej sytuacji swojego sumienia słuchać i głosu jego nie zagłuszać; angażować się w dobro i pomnażać je w sobie i wokół siebie. Nie zamykać oczu na biedy i potrzeby bliźnich, w duchu ewangelicznej solidarności: “jeden drugiego brzemiona noście" (por. Ga 6,2).

 

Do tej duchowej, ewangelicznej solidarności Ojciec Święty nawiązał w czasie ostatniej pielgrzymki na krakowskich Błoniach, w której Bóg pozwolił mi uczestniczyć. Mówiąc o Bogu bogatym w Miłosierdzie cytował swoje słowa napisane w Encyklice o Bożym Miłosierdziu:«Człowiek dociera do miłosiernej miłości Boga, do Jego miłosierdzia o tyle, o ile sam przemieni się wewnętrznie w duchu podobnej miłości w stosunku do bliźnich. Obyśmy na tej drodze odkrywali coraz pełniej tajemnice Miłosierdzia Bożego i żyli nią na co dzień". Ojciec Święty odwołał się tu do “wyobraźni miłosierdzia" w duchu solidarności z bliźnim. Potrzeba “wyobraźni miłosierdzia", aby dostrzec obok siebie brata, który wraz z utratą pracy doznaje poczucia opuszczenia, zagubienia i beznadziei. Potrzeba “wyobraźni miłosierdzia", aby przyjść z pomocą dziecku zaniedbanemu duchowo i materialnie. Potrzeba “wyobraźni miłosierdzia" wszędzie tam, gdzie ludzie wołają w potrzebie do Ojca Miłosierdzia».

 

Ostatnie zdanie homilii Ojca Świętego na krakowskich Błoniach utkwiło mi w pamięci i dotknęło głębi mojego serca, duszy i sumienia : “Pomóżcie współczesnemu człowiekowi zaznawać Miłosiernej Miłości Boga! Niech w Jej blasku i cieple ocala swoje człowieczeństwo!" W myślach zrodziły się pytania: Na ile jestem miłosierna wobec żyjących i zmarłych? Na ile potrafię być miłosierna spojrzeniem, gestem, mową, słuchem i czynem, szczególnie wobec tych, którzy zagubili się w świecie różnorakich uzależnień i przestępstw, wobec tych, którzy jak grot godzą w moje jeszcze egoistyczne “ja"?

 

Teraz o wiele mocniej brzmią w moich uszach słowa Pana Jezusa zapisane w Ewangelii według św. Mateusza, potępiające tych, którzy nie czynili uczynków miłosierdzia: “Idźcie precz ode Mnie przeklęci, w ogień wieczny, albowiem łaknąłem, a nie nakarmiliście Mię..." (por. Mt 25,41-46) .

 

Rozliczanie własnego sumienia, nurtujące pytania - pozostały do dziś w moim umyśle. Po części znalazłam na nie odpowiedź oglądając w telewizji migawki ukazujące Wielkiego Apostoła na osobistej, cichej modlitwie w Katedrze Wawelskiej i Kalwaryjskim Sanktuarium. Ważne świadectwo przekazała poprzez swoją wypowiedź Hanna Suchocka - Ambasador Rzeczpospolitej przy Watykanie: “Papież mimo napiętego programu podczas tej wizyty w Ojczyźnie znalazł czas na osobistą modlitwę". Zauważyła, że modlitwa jest tym źródłem, które umacnia Ojca Świętego, daje mu mądrość i siłę w pogodnym niesieniu krzyża cierpienia oraz pokój, który rozlewa na miliony serc i umysłów ludzkich. Szkoda, że tak mało z mocy modlitwy korzystamy, tłumacząc się banalnie brakiem czasu.

 

Trudno przychodzi nam znaleźć czas na modlitwę w skupieniu, która prowadzi nas do źródła radości - do Boga. Nam i tym, za których się modlimy, mocą łaski Bożej daje poczucie bezpieczeństwa, pokoju, wewnętrznego odkrywania potencjalnego dobra, które w nas tkwi. Modlitwa uwrażliwia sumienie, oczyszcza dusze w czyśćcu cierpiące, a w konsekwencji doprowadza do dawania z siebie miłości miłosiernej ludziom potrzebującym.

 

To zatopienie w prywatnej modlitwie naszego kochanego Ojca Świętego odebrałam, jako zaproszenie nas wszystkich na drogę modlitwy i temu zaproszeniu chciałabym być wierna. Idąc drogą modlitwy wierzę, że posiądziemy charyzmę miłości miłosiernej i nie będziemy ustawali w miłosierdziu wobec ludzi, których Bóg stawia na ścieżkach codzienności. Takimi odczuciami podzielili się ze mną synowie i mąż pielgrzymujący do Kalwaryjskiej Pani.

 

Dziękuję Ci Wielki Boże za Biskupa Rzymu naszych dni, Orędownika miłosierdzia, nadziei i pokoju na świecie.

 

Zel. Lidia Wajdzik - Skoczów